czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 2

 Luke POV:
  Drzemałem w swoim łóżku,w moich słuchawkach rozbrzmiewała piosenka mojego ulubionego zespołu,a mianowicie Nirvana-Love Buzz,odkąd poznałem Cher ta piosenka nabrała innego znaczenia,pomimo tego,że była to piosenka na maksa rockowa,to wtedy była przepełniona delikatnością,uzupełniała moje serce czymś czego dawno nie czułem,prawdopodobnie to była miłość.
Gdy wykonawca piosenki zaczął śpiewać mój ulubiony moment piosenki,coś się we mnie obudziło tym,czymś były wspomnienia,te pozytywne.

 Jechaliśmy swoimi motocyklami,ja,Michael,Ashton i Calum.
Jechaliśmy nimi cały czas dodając im gazu,nie zważając na przeciwności które kazały nam zwalniać,kochaliśmy te maszyny,tym razem jadą na dłuższą metę całe 593 kilometry,to prawdziwe wyzwanie.
Czułem że te 593 kilometry,nie będę na stratę czasu,będą magiczne.
Impreza urodzinowa u Harry'ego,niby nic wielkiego,ale miałem przeczucie że tą będą wspaniałe chwile.
 Podjechaliśmy pod jego dom,weszliśmy do niego niczym huragan,jak to Harry od samego wejścia przywitał nas swoją burza loków i swoim słynnym uśmiechem.
Poszliśmy wszyscy w piątkę na tył dom,tam gdzie rozgrywała się cała impreza,gdzie byli wszyscy ludzie,znałem wszystkich było dobrze,w sumie jak zawsze,alkohol,dziewczyny,trawka,basen i te wszystkie pierdoły,które występują na młodzieńczych imprezach.
 Opierałem się o framugę drzwi,rozmawiając z jednym z moich przyjaciół o motocyklach.
Opowiadał mi jak to wielce jego maszyna jest wspaniała,bla bla bla mów mi do chuja,mój motocykl jest lepsza.
 Oczywiście mój rozmówca,musiał mnie zostawić samego,bo na horyzoncie pojawiła się dziewczyna z fioletowymi włosami,zgaduje że to Iggy tylko przez ostatni miesiąc musiała zmienić fryzura,cała Iggy.
Zostałem sam popijając whisky z lodem,rozglądałem się za kimś do pogadania,ale każdy miał inne ''sprawy na głowie''.
Usłyszałem,cóż zobaczyłem że przyszli nowi goście,były to dwie dziewczyny,jedna była brunetką a druga...w sumie też,tylko miała dłuższe i ciemniejsze włosy.
Zostałem odurzony jej urodą,dosłownie.dziewczyna poszła do Harry'ego,więc wykorzystałem okazje i podszedłem do Hazzy.
Dziewczyna o niebiańskich włosach na mnie patrzyła z uśmiechem a ja na nią,dopiero po sekundach uświadomiłem sobie jakie to żenujące.
 -Umm to jest Cher-przedstawił mnie Harry,a ja popatrzyłem dziewczynie głęboko w oczy i ukazałem rząd swoich białych zębów,uśmiechając się.
-Cher to jest Luke-Cher podała mi dłoń,a ja ją delikatnie uścisnąłem.
Jej dłoń była taka mała i gładka.
 Później chwilę porozmawialiśmy,o niczym tak naprawdę,wymieniliśmy się numerami telefonów.
Chwila,chwila ona dała mi swój numer,ja jej swojego nie,więc to działało na moją korzyść.
 Ta dziewczyna jest idealna.
Ta dziewczyna ma idealne rysy twarzy
Ta dziewczyna ma idealne oczy
Ta dziewczyna ma idealną figure
Ta dziewczyna ma idealny głos.

Uśmiechałem się poprzez swoje wspomnienia,i pomyślałem że mam największe szczęście na świecie.



______________________________________________________________________


Rozdział po bardzo dłuuuuuugim okresie czasu,naprawdę sprawy rodzinne się fatalnie potoczyły,ale nareszcie go napisałam.
Napisałam go wczoraj,usunął sie<przedstawiam wam mojego pecha>,i musiałam go pisać do nowa,potem jeszcze batować,ALE JEST!
Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać co sobote i co czwartek,aż do końca wakacji,a po wakacjach się jeszcze zobaczy.

Jeżeli chcecie mieć ze mną kontakt to <klik>


                                                   -przeczytałeś-komentarz-





sobota, 17 maja 2014

Rozdział 1

Żyje,wszyscy żyjemy w świecie w którym komunikujemy się mobilne.Komórki,Skype,Facebook...internet i koło się zatacza.Nie doceniamy ludzi którzy są przy nas,którzy z nami rozmawiają i którzy nas wspierają.
 Jesteśmy zaślepienie internetem i światem wirtualne,ale czy są w tym wszystkim pozytywy?Oczywiście i to mnóstwo.
 Nie będę już zrzędzić...
Przejdźmy do rzeczy.
          ROZDZIAŁ I-CZAS ZACZĄĆ
 Pierwszy dzień wakacji-sobota.Dzisiaj ognisko,tak szczerze mówiąc wcale mi się na nie nie chce iść,aczkolwiek skoro jestem zaproszona to pójdę.
Przynajmniej się nie będę nudzić w domu-pomyślałam i poszłam do łazienki się szykować,miałam niewiele czasu.
Faceci uważają że kobieta potrzebuje dużo czasu na przygotowanie,to nie prawda tylko niektóre typy ''modnisi''.
Oczywiście moja przyjaciółka która sra ogniem jak zawsze,abym nie zapomniała że mam się zjawić na ognisku musiała zadzwonić.
-Halo,Noel-Noel tak się nazywa moja najlepsza i chyba jedyna przyjaciółka.Kocham ją pomimo tego że jest dziwna ohh bardzo dziwna i chyba ma ADHD tylko takie niestwierdzone jeszcze.
-Halo Cher,nie zapomnij że dzisiaj to ognisko-powiedziała z lekkim podnieceniem w głosie-Podobno mają przyjechać kumple Harry'ego-Harry...Harry Styles mój były i teraz chyba przyjaciel.To bardzo toksyczna przyjaźń,odkąd z nim zerwałam to tak jakby on się ode mnie oddalił i jest inny...oschły.
-No to wiesz kup sobie nowe stringi i od razy kup prezerwatywy albo zażyj tabletki antykoncepcyjne-Zaśmiałam się melancholijnie do telefonu a po drugiej stronie słyszałam wyraźne fuknięcie ze strony Noel.Mogłam wyczuć że wywróciła oczami.
-Widzimy się o 18 przed twoim mieszkaniem-wybełkotała pod nosem i odłożyła słuchawkę,zaśmiałam się sama do siebie i rozłączyłam połączenie.
Nałożyłam lekki makijaż,tusz i puder-tak jak zwykle,nigdy nie nakładam jakoś dużo makijażu.Dla mnie to po prostu bez sensu.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy.
Skoro to ognisko to nie mogę się ubrać jakoś bardzo elegancko.Wzięłam z szafy spodnie które sięgają pod kolano,postanowiłam że na góre ubiorę zwykłą czarną bluze.
Przekręciłam klucz w drzwiach mojego pokoju i się szybko przebrałam.Na nogi ubrałam już zniszczone czerwone vansy...byłam już gotowa do wyjścia popatrzyłam na zegarek na moim nadgarstku 18:03 no tak ja jak zwykle spóźniona ale znając Noel to jej jeszcze nie ma.Wyszłam z pokoju powiedziałam krótkie ''Pa'' do mojego brata Niall'a i wyszłam z pośpiechem z mieszkania.Wyszłam przed blok a czerwony Range Rover Evoque Noel już stał na parkingu.Podeszłam do samochodu Noel leniwymi krokami i wsiadłam do samochodu.
-18:06 I to podobno ja się zawsze spóźniam-wytkneła mi moje spóźnienie na co ja wytknęłam jej język
-Jesteś głupia czy...głupia?-Zapytał z sarkazmem i się zaśmiałam,włączyłam radio gdzie leciała właśnie moja ulubiona piosenka Summer Paradise
Moja przyjaciółka się uśmiechnęła,zaczełyśmy nucić piosenkę a potem śpiewać.
Od czasu do czasu się śmiałyśmy się z siebie a potem nasz śmiech wypełnił cały samochód pozytywną energią wakacji.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu przy małym lasku na wsi.
Rodzice Harrego który organizował ognisko,w sumie jak co roku mają domek koło lasu na wsi i to świetnie zdaje się na naszą korzyść.
Koło garażu zauważyłam 4 motocykle,mówiąc tak na zdrowy rozum i zgodnie z prawdą kocham motocykle,a szczególnie to jaki wydają z siebie dźwięk to jest najlepsza muzyka dla moich uszu.
-Motocykliści?-Popatrzyłam na Noel i przygryzłam wargę z atrakcyjnym uśmiechem.
-Nie wiem nie znam ich?-Powiedziała z nutą zapytania i ironicznym głosem moja przyjaciółka.
Nie odpowiadając jej na jej docinke wysiadłam z samochodu zamykając lekko drzwi,bo wiem że ten samochód jest jej pierwszym i o niego dba.Pełna pozytywnej energii,wbiegłam do domku Harry'ego i zaczełam się po nim rozglądać,nikogo nie było więc postanowiłam szklanymi drzwiami w salonie wyjść na taras.
Byli tam wszyscy od Harry'ego do jego znajomych,od znajomych Harry'ego do Harry'ego.
Porozglądałam się po twarzach ludzi których kompletnie nie znałam.
W oczy rzucił mi się momentalnie niebieskooki blondyn,który miał postawione włosy na żelu,a w dolnej wardze miał kolczyk.Wyglądał bardzo seksownie i ten kolczyk,strasznie mnie pociągał.
Zauważyłam że przyłapał mnie na patrzeniu się na nim,uśmiechnęłam się do niego po czym odwróciłam się ze zażenowania,rozglądałam się za Harrym 
Zauważyłam że moja ulubiona burza loków rozmawia z jakąś trzeba przynać z ładną brunetką,podeszłam do nich.
-Cześć-powiedziałam akcentując ostatnią literę.
Ta ładna brunetka okazała się być Noel,ale wtopa ze mnie...żeby nie rozpoznać własnej przyjaciółki?Do tego zdolna jestem tylko ja.
Przywitałam się z Harrym i zaczeła się nasza normalna pogadanka kumplowska o niczym.
Nim się spostrzegłam stał koło nas blondyn,ten sam niebieskooki blondyn na którego się gapiłam.
-Umm to jest Cher-zwrócił się do chłopaka na co ten się szeroko uśmiechnął ukazując dołeczki w policzkach,podobne do dołeczków Harry'ego.
-Cher to jest Luke
Luke-pomyślałam-ładne imię pasuje do niego.Pomyślcie że jestem dziwna ale facetów o imieniu Luke wyobrażałam sobie jako grzecznych synków mamusi.Ten Luke,ten który stroi teraz przede mną i podaje mi ręke...Podaje mi rękę na znam przywitania a ja tu się zamyślam...za kogo on mnie uzna-westchnełam w myśli i podałam mu szybko swoją ręke a jego uściskałam,ruszając jego i swoją ręką w góre i w dół po czym ją puściłam. 

Leżąc na łóżku z nogami uniesionymi w górze,wspominałam jak poznałam Luke'a.Mało orygnialne spotkanie,większość par się tak spotkała,nie będę narzekać.Ciesze się że wogule go spotkałam.
Bo w sumie gdyby nie to ognisko to nie wiem jak by sie potoczył mój los,czy byłabym sama czy może zeszłabym się z Harrym.
Pewnie tak by się to właśnie skończyło,ponieważ nie lubię samotności.Harry był moim pierwszym chłopakiem,a nasz związek był kompletną klapą...dlaczego z nim byłam?Sama nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Z Luke'm jestem dlatego bo go kocham.Moje serce jest niczym ze szkła,gdy się je rozbije trudno jest pozbierać,ale komuś się udało je poskładać.


----------------------------------------------------------------------------------------------------
Czcionka ukośna to wspomnienie/FlashBack
Umm no to pierwszy rozdział...nudny wiem o tym ale mam bardzo fajny pomysł na drugi.
Napisałam ten rozdział o 5 nad ranem...więc mogą być pewne niedociągnięcia
                                                   -Jeśli przeczytałeś zostaw dla mnie ważną opinie-
                                                                       
                                                    
                 

piątek, 16 maja 2014

Wprowadznie.

 To trudne.Trudno jest być z kimś i go kochać kiedy widujesz się z nim 3 razy w roku.
Trzeba darzyć go wielkim zaufaniem i miłością taką od serca a nie tą wy mechanizowaną.
Niekiedy ludzie mówią że miłość to tylko mechanizm działający w naszych głowach,że tak naprawde osobę z którą spędzamy dużo czasu zaczynamy bardzo lubić a w naszych głowach rodzi się hasło ''Kocham go,bardzo go kocham.Kocham go''.
Ja w to nie wierze.Uważam że miłość to coś co się rodzi w sercu i...i po prostu nie da się tego opisać.
To nieopisane uczucie połączyło mnie i mojego chłopaka-Luke'a bardzo go kocham pomimo tego że mieszka 900km dalej ode mnie.
Jestem z nim od roku i jest nam bardzo trudno.
Niektórym wydaje się że taka odległa miłość nie jest możliwa,ależ co za kłamstwo jest możliwa.
Taka miłość jest mocniejsza od miłości dwójki ludzi którzy widują się codziennie,mają siebie cały czas blisko.
Aby się dowiedzieć czy taka miłość istnieje trzeba ją przeżyć.

    




                                                      -jeżeli przeczytałeś zostaw dla mnie ważną opinie-